Nie było mi łatwo wierzyć w Boga

Podziel się

Kim bym była, gdybym znalazła się w tak ekstremalnej sytuacji? Jak daleko posunęłabym się, żeby ratować życie?

Mówi się nieraz o kimś, że miał do szkoły pod górkę. Mogę powiedzieć o sobie, że miałam do szkoły obok długiego muru cmentarza. Gdy tam chodziłam, zaczęła do mnie docierać nieuchronność śmierci. Może dlatego pytania o sens życia nie były mi obce. Świadomość, że jednego dnia ktoś żyje, a drugiego dnia już go nie ma i nawet nie wie, że kiedykolwiek istniał, motywowała mnie do szukania istoty rzeczy. Chociaż sprawdzałam różne światopoglądy, nie mogłam znaleźć niczego, co dawałoby mi poczucie prawdziwego sensu. 

W liceum czytałam lekturę szkolną – opowiadania Tadeusza Borowskiego o obozie koncentracyjnym. Zaczęły mnie nurtować pytania o to, kim bym była, gdybym nagle znalazła się w tak ekstremalnej sytuacji. Jak daleko posunęłabym się, żeby ratować swoje życie? Patrząc w głąb siebie, nie widziałam wielkiej nadziei na to, że umiałabym się przeciwstawić pragnieniu przetrwania. Nie miałam się czego trzymać, żeby zachować poczucie godności. Mimo, że wychowałam się w rodzinie chodzącej do kościoła, nie było mi łatwo wierzyć w Boga. Nie odrzucałam możliwości Jego istnienia, ale też nie miałam poczucia, że On istnieje. Musiałabym mieć jakieś podstawy, żeby w Niego uwierzyć.

Po pierwszym roku studiów, na obozie wędrownym w górach, natknęłam się na Amerykanów, którzy przyjechali na Oazę. Do Polski zaprosił ich ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie. Ponieważ byłam ambitną studentką anglistyki, chętnie przystałam na ich prośbę o tłumaczenie w czasie tego obozu. To stało się dla mnie ważnym wydarzeniem. Amerykanie tłumaczyli uczestnikom Oazy, czym jest Ewangelia, czyli Dobra Nowina. Wtedy po raz pierwszy w sposób świadomy zrozumiałam istotę chrześcijaństwa. Wszystkie te prawdy znałam z kościoła, ale nigdy przedtem nie ułożyły mi się w całość.

Zaczęłam poznawać Pismo Święte. Zobaczyłam dużo fragmentów, zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, które mówią, że Bóg kocha człowieka. Stworzył go z miłości do bliskiej więzi z Sobą. Jednak człowiek odrzucił tę miłość. Poszedł swoją drogą. Odwrócił się do Boga plecami i stwierdził, że sam będzie decydował, co jest dla niego dobre. Taka postawa odrzucenia Boga jest istotą grzechu. Grzech powoduje oddzielenie, śmierć duchową. To właśnie stało się między człowiekiem a Bogiem. Ponieważ jednak Bóg kocha człowieka, nie chciał jego śmierci. Chciał dać mu szansę powrotu. Ta szansa nastąpiła, kiedy Jezus Chrystus umarł na krzyżu, płacąc za każdy grzech popełniony przez człowieka. Tylko On był w stanie dokonać tak wielkiej zapłaty jako Bóg-Człowiek.

Zrozumiałam, że nie wystarczy tylko wiedzieć o tych prawdach i nawet się nimi czasem wzruszać. Trzeba je przyjąć dla siebie, żeby na nich budować swoje życie. Na tamtej Oazie właśnie to zrobiłam. Pewnego dnia pomodliłam się szczerze w oparciu o te prawdy. Powiedziałam Bogu, że wierzę, że śmierć Chrystusa była śmiercią za moje grzechy. Uznałam, że bez tego, co dla mnie zrobił Chrystus, nadal byłabym oddzielona od Boga. Poprosiłam Chrystusa, aby wszedł do mojego życia i przemienił mnie od środka. Wtedy mogłabym być osobą, jaką chciałby we mnie widzieć. Te pragnienia wyraziłam Bogu w modlitwie – akcie wiary i zaufania, że mnie wysłuchał.

Nie słyszałam chórów anielskich, ale moje życie zaczęło się stopniowo zmieniać. Bóg na różne sposoby zachęcał mnie do tego, żebym się Jego trzymała. Doświadczyłam głodu poznawania Go i wszystkiego, co mówi o Sobie i o człowieku w Swoim Słowie. Miałam też okazję przemyśleć różne fakty związane z wiarygodnością przekazu biblijnego na przestrzeni wieków. Duże znaczenie miały dla mnie zmiany, jakie zaczęłam widzieć w sobie. Zauważali je też we mnie moi rodzice i koleżanki.

Zmianą, którą szybko odczułam, było poczucie sensu życia. Zrozumiałam, że Bóg chce, abym żyła dla Jego chwały, poznając Go i będąc blisko Niego. Więź, jaką Chrystus mi umożliwił, dawała mi niesamowite poczucie godności. Dzięki niej zaczęłam patrzeć na świat innymi oczami. Wiem, że Bóg Wszechświata mnie kocha. Uratował przed wiecznym oddzieleniem i daje mi moc swojego Ducha i swoje obietnice, żebym w oparciu o nie mogła żyć.

Zaczęłam też patrzeć innymi oczami na ludzi, jak na kochanych przez Boga i stworzonych na Jego chwałę. W różnych konfliktowych sytuacjach była we mnie chęć przebaczenia, która zaskakiwała mnie samą.

Z perspektywy wielu lat patrzę na tę decyzję wiary, którą podjęłam tamtego lata, jak na najważniejszy wybór mojego życia. Sensem mojemu życia jest przeżywanie go na Bożą chwałę i poznawanie Go w każdej sytuacji, wobec której staję.

Ala

O autorze

Platforma e-learningowa AGAPE.PL - chcemy, aby każdy wiedział, kim jest Bóg i jak można Go poznać. Oferujemy bezpłatne kursy z e-trenerem na różne tematy ujęte z perspektywy chrześcijańskiej.Pokaż mniej